wtorek, 8 kwietnia 2014

105.



Wczoraj nie byłam w szkole, bo jechałam do miasta gdzie mieszkają moje kuzynki 
i tam poszłam do mojego dermatologa. Dał mi receptę i po sprawie. Zaczynam 3 miesiąc kuracji antybiotykowej. Miałam ją już rok temu i na prawdę najlepsze co może być na trądzik to właśnie taka kuracja. Kiedyś miałam totalną katastrofę, po tym nie miałam nic, ale od jakiegoś czasu czasami mi coś wyskoczy więc znowu się do niego udałam i powiedział, że dobrze jest właśnie powtórzyć taką kurację po jakimś czasie.
Z wczorajszego bilansu nie jestem dumna i nawet nie jestem w stanie stwierdzić ile będzie miał. W końcu musiałam zjeść tam obiad - smażony ! BLE. 
No i zjeść jeden kawałek drożdżówki. Babcia mówiła, że specjalnie dla mnie zrobiła, bo dawno mnie nie było i że drożdżówki też dawno nie robiła. Więc już wzięłam. Zresztą nie powiem, że nie było to wielką pokusą. Ona piecze chyba najlepszą drożdżówkę na świecie xD

Dzisiejszy bilans jest o wiele piękniejszy :) 
Dodam też przepis, bo robiłam obiadek.

Po za tym dziś nic ciekawego się nie działo.
W szkole przyszedł do nas dyrektor na jednej lekcji i rozmawiał na temat piątkowego zdarzenia.
Idąc po lekcjach na przystanek z koleżanką z klasy się wywaliłam na schodach i się wystraszyła trochę xD ale też się cieszyła, że nie jest jedyna, bo jakiś czas temu też w okolicach tego miejsca się wywaliła.
Tylko, że o jej zdarzeniu wiedzieli wszyscy, a o moim tylko ona, więc mam na tyle lepiej :D
Po za tym dopiero co nie dawno wróciłam, więc jeszcze wiem tylko że będę robić zadania z matmy, popracuję nad linorytem, poczytam trochę.
O ! I też po burzy <3 z Tatą jedziemy do OBI kupić nowe klamki i do Auchana po jakieś małe zakupki, bo jutro też robię obiad ^^ 
Miałam się z Tatą zmieniać z tym gotowaniem, ale różnie to było.
Raz ferie więc goście i ja w gościach, później u Ciotki, później dieta, później "emo-dół" no i nasza wspólna głodówka. Tak, więc wyszło że chcę wykorzystać ostatnie dni kiedy mam szanse na gotowanie.
W końcu za tydzień święta ( to będzie koszmar ! jedziemy tam do kuzynek.. Tam zawsze jest tona takiego pysznego jedzenia i jeszcze Babcia która strasznie dupę truje jak się nie je.. no i kuzynki też się trochę czepiają że ja się odchudzam, więc.. łatwo nie będzie, ale postaram się jakoś ograniczać.. Będę jeść najwolniej jak się da, to wtedy nawet nie zauważą, że zjadłam mniej.. a jak nie to najwyżej tak jak zawsze u nich przytyję z 2 kg i od razu je zrzucę po świętach.. Będę miała jakiś tydzień. To akurat tak na dietę kapuścianą. No i po tym majówka i znowu do nich, ale w majówkę już będzie łatwiej. Co najwyżej to grille i ciasta, no ale ciasto to mogę jeść bardzo wolno, a grille to już pikuś bo w święta się dowiedzą, że nie jem mięsa. Jestem ciekawa reakcji Babci. Mój Tata zresztą też XD on tak jak ja za nią nie przepada. No i tak na prawdę to to nie jest moja Babcia prawdziwa, tylko tych kuzynek ). No a kilka dni po świętach wraca dziewczyna mojego Taty z Ameryki, więc moje szanse na gotowanie się skończą, ale też o wiele łatwiej będzie mi być na dietach. Jest tak głównie dlatego, że ona najlepszą kucharką to nie jest. Natomiast mój Tata wręcz przeciwnie, więc mam problem jak on coś zrobi bo meega mnie kusi. Chociaż teraz to on już robi zdrowo i dietetycznie ^^



Bilans :
woda z cytryną - 15
anatol - 2
pieczone jabłko - 48
bananowe naleśniki - 130
chleb razowy z twarożkiem czosnkowym - 100
łyżka twarogu czosnkowego - 50.. pewnie mniej ale wolę sobie wyznaczyć więcej żeby mnie nie kusiło
R : 345

Wyznaczam sobie ogólnie limit 500 kcal do świąt.

Ćwiczenia :
10 min trampolina, Mel B pośladki, brzuch i ramiona, rozciąganie


1 komentarz:

  1. Super bilans:)
    Święta chyba zawsze są takie, i rodzina również
    Pozdrawiam się =]

    OdpowiedzUsuń