poniedziałek, 24 marca 2014

093. o mnie, Katie, Otylii



Hej Moje Kochane ;*

Strasznie trudno było mi wytrzymać bez pisania, no i w sumie codziennie do Was zaglądałam.
Coś ta przerwa nie do końca mi wyszła.
W sumie nawet nie udało mi się poukładać różnych spraw, ale już nie czuję tej przychodzącej depresji, więc
mam nadzieję, że będzie coraz lepiej :) 
Miałam też dużo czasu na przemyślenia. O tym jaka byłam rok temu.
W pewnym sensie chciałabym znowu taka być, chociaż miało to też swoje minusy.
Wtedy miałam bardzo silną wolę i był tylko jeden raz kiedy zawaliłam w dniu zakończenia roku, kiedy to z całą klasą poszliśmy na pożegnalne "melo" wtedy jak wróciłam do domu miałam ogromny apetyt i się obżarłam.. 
Ale tak to od samego grudnia po ten koniec czerwca nawet nie myślałam o tym, że coś takiego jak napad jest możliwe. Piękne czasy. 
Jedzenie w ogóle mnie nie korciło, była we mnie też osóbka która ciągle mówiła mi że nie muszę jeść tych wszystkich tuczących rzeczy i że wystarczą mi malutkie porcje.. Przestrzegałam też strasznie mocno wyznaczonych sobie godzin posiłków. Byłam taka silna.
Jednak jedną rzeczą, która strasznie mi się nie podobała, było to że jeśli dostałam jedzenie którego nie zaplanowałam albo jeśli było na obiad zrobione coś co bardzo lubię ale było np. już po tej godzinie kiedy już zjadłam swoją obiadową porcyjkę, to wściekałam się. Napadała mnie taka złość, że mogłam wszystko roznieść. Wszystko musiało być o ustalonej godzinie i musiałam dokładnie wiedzieć, co jest z czego i w jakiej ilości oraz w jaki sposób zrobiony. Później "odłuszczanie" serwetką albo najlepiej wodą później serwetką. Po takim zabiegu brałam się za dokładne ważenie i sprawdzenie kalorii. Po zrobieniu tego wszystkiego mogłam dopiero ze spokojnym sumieniem położyć jedzenie na malutki talerzyk albo do mojej malutkiej miseczki. Jeżeli jadłam coś słodkiego ( zamiast posiłku ) używałam mojej malutkiej łyżeczki. 
Z tego wszystkiego najbardziej brakuje mi tego głosu w mojej głowie, który tak wiernie mnie wspierał.
Teraz słyszę tylko głos hmm.. nazwę ją Otylią ( haha ! kojarzy mi się z Otyłością xd a wolę je nazywać, bo tak jest łatwiej. Po za tym chyba prawie każdy miał kiedyś zmyślonego przyjaciela. Ja miałam kilku, no i łatwiej jest mi nazywać właśnie takie "osóbki" siedzące w mojej głowie. ). A, więc strasznie jej nie cierpię ! 
Ciągle mówi mi, nic się nie stanie, możesz to zjeść, no dalej, ostatni raz, jeszcze kawałek
Najgorsze jest to, że całkowicie zagłuszyła Katie ( tak nazwałam "osóbkę" prowadzącą mnie do Any, ta która mnie wspierała rok temu ). Tak, strasznie chciałabym ją znowu usłyszeć. Mam tylko nadzieję, że nie odeszła na zawsze i powróci jak najszybciej. Właśnie dlatego mam też teraz dwu tygodniową głodówkę. 
Aby było mi łatwiej, namówiłam Tatę żebyśmy zrobili ją razem. Dzięki temu w domu nie ma żadnego jedzenia, do którego zachęcała by mnie Otylia, a tak może powróci Katie w tym czasie. 

Wczoraj z Tatą zrobiliśmy więc sobie totalne oczyszczenie, a dziś jest pierwszy dzionek naszej głodówki. 
Z rana tylko trzeba pić przygotowaną wieczorem "lemoniadę''. Rozpuszcza się łyżeczkę miodu w szklance wody i soku z połowy cytryny. Ma ok. 48 kcal. 



7 komentarzy:

  1. Ładny bilans kochana, cieszę się, że wróciłaś i że już się lepiej czujesz :).

    OdpowiedzUsuń
  2. haha mój głos ma na imię Nadia :p
    WOW, fajnego masz tatę :o weź oddaj
    często sama też myślę, o tym jaka jestem teraz, a jak było rok temu. Chyba jednak wolę siebie teraz, mimo tego, że muszę żyć razem z Nadią. Choć czuję jak wracam charakterem do punktu wyjścia ...
    Powodzenia <3 Miło, że już jesteś

    OdpowiedzUsuń
  3. No więc powodzenia na głodówce! :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Podziwiam Twój kontakt z tatą. Z tego, co piszesz wnioskuję, że bardzo dobrze się dogadujecie, no i nawet głodówkę robicie razem, pewnie będziecie się wzajemnie wspierać :)
    Też mam chyba w głowie kogoś na wzór twojej Otylii, która u mnie pojawiła się niedawno. Muszę z nią podjąć walkę. Tobie także życzę przezwyciężenia tego głosiku.
    Powodzenia z głodówką :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Cieszę się że wróciłaś. Zazdroszczę Ci taty, kontaktów z nim, no i głodówki. Przydałoby mi się takie coś. Na pewno ci się uda, jesteś silna. Też mam wroga Otylię - i muszę się jej pozbyć, tak jak pozbyłam się wszystkich toksycznych osób z życia. Trzymaj się :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Obyś pozbyła się Otylii :)
    Fajnie, ze wróciłaś
    trzymam kciuki za Ciebie =]

    OdpowiedzUsuń
  7. Nareszcie wrocilas!:)
    Oby Ci sie udalo! :3

    OdpowiedzUsuń